google-site-verification=p0pKdmAVMUKp8E8XE3m7M4cvoZkmcMa4HYv_rs4DzRY

google-site-verification=p0pKdmAVMUKp8E8XE3m7M4cvoZkmcMa4HYv_rs4DzRY

wtorek, 24 lipca 2018

Nessebar w Bułgarii

Miasteczko, które szczególnie mnie urzekło podczas mojego pobytu w Bułgarii był Nessebar, nazywany też Nesebyrem. To antyczne miasto, które wpisane zostało na listę światowego dziedzictwa UNESCO. 

Samo miasteczko położone jest na skalistej wyspie i otoczone morzem Czarnym, przypomina pewnego rodzaju fortece, a antyczne budynki i ich ruiny corocznie przyciągają tysiące ludzi. To miasto, które zachwyca swoją historią i wprawia w zdumienie. Konieczny must seen w trakcie pobytu w tej części Bułgarii. Posiada też swoją małą kamienistą plażę. Przejście zabytków spokojnie zajmie 30 minut. Jedynie co irytuje najbardziej to chyba przytłaczająca ilość stoisk z pamiątkami i restauracje, które chcą zarobić na głodnych i spragnionych turystach...

Dojazd z Burgas do Nessebaru:

Z głównego dworca autobusowego, przy PKP znajduje się kilka początkowych platform autobusowych. M. in.  platforma 1 to autobus nr 15, który zabierze na lotnisko. Autokar z platformy 3 , nr 22 zawiezie nas Nessebaru lub dalej do Sunny Beach według uznania. Bilet kupowałam w środku autokaru, jak tradycyjnie w autobusie miejskim w Burgas. Jeden bilet kosztował równo 6 zł i jechał około 40 minut. Jeśli się wsiada na początkowej to wiadomo, że jest wolny, jednak wracać musiałam wraz z mamą na stojąco, z panem bileterem, który non-stop się przeciskał do tych ludzi, którzy właśnie wsiedli.

Wsiadamy i wysiadamy na tym samym przystanku, przy hotelu, kiosku, na którym znajdują się wszystkie rozkłady.



Magnesy i breloczki są niemalże identyczne jak w Burgasie, ale dwa razy droższe, nawet lody mniej smaczne. Więc nie dajcie się nabrać i oszukać :)









Burgas, Bułgaria! Wskazówki i porady

Tym razem wybrałam się wraz z mamą na wakacje do Bułgarii. Właściwie nigdy nie miałam o nim ani żadnej dobrej, ani złej opinii, jakoś zawsze byłam obojętna. Postanowiłam wybrać się do Bułgarii z mamą, a tanie bilety z WizzAir (ok 250 zł za osobę w jedną stronę, kupione 2 miesiące przed) właściwie były głównym bodźcem. Lot trwał zaledwie 1 godzinę i 50 minut.


Gdzie się zatrzymać w Burgas?

Serdecznie polecam hostel położony przy głównej ulicy Aleksandrovskiej, uznawanej za tamtejszy deptak. 
Za pokój dwuosobowy w całkowicie odnowionej kamienicy, w oddzielnym pokoju z klimatyzacją i pięknym widokiem płaciłam 90 zł. Mieści się on 2 minuty od PKP i PKS w Burgasie. A nad może idzie się dosłownie 10 minut. 




Dojazd z lotniska do centrum:

Po wyjściu z lotniska należy iść na lewo, dosłownie minutkę zajmie dojście do przystanku, z którego odjeżdża autobus nr 15. Jedziemy na ostatnią końcową stację, czyli główny dworzec PKP i PKS w Burgas. Zawsze po wejściu do każdego autobusu podchodzi do nas osoba, która nam sprzedaje bilet. Nie kupuje się go ani w kiosku ani u kierowcy. Najlepiej dysponować drobnymi. Bilet na trasie z lotniska do centrum kosztował 1,50 lewa i jechał około 40 minut. 




Jedzenie:

Przy ulicy Aleksandrovskiej znajduje się restauracja/bar o nazwie "Bułgarska kuchnia". Polecana jest zawsze Sałatka Shopska, ziemniaczana zapiekanka, szaszłyki z kurczakiem i pierś z kurczaka z serem. Polecam i ja :) Może nic specjalnego, co by mogło nas zaskoczyć, ale smacznie. Za wszystko, co znajduje się na zdjęciu, czyli obiad dla 2 osób, zapłaciłam 21 lewa.




Przy ulicy Aleksandrovska znajduje się supermarket Billa, a w nim ceny porównywalne z polskimi, wszystko najlepiej po prostu mnożyć przez 2 :)

Co do jedzenia?

1. Ser biały! 
2. Świeże owoce i warzywa, szczególnie pomidory i winogrona
3. Lody w gałce, zupełnie inne niż nasze, naprawdę smaczne
4. Ljutenica, pasta z pomidorów, papryki i bakłażana (niebo w gębie!)





Plaża:

Od centrum na publiczne plaże jest jak rzut beretem. Szczególnie polecam wynająć leżak i parasol. Słońce może naprawdę poparzyć (jak w moim przypadku), a piach, który przyczepia się do ciała, kiedy leżymy na ręczniku, jest niezwykle irytujący.

Najlepiej znaleźć wolny parasol i wygodnie się ułożyć ze swoim ręcznikiem albo zaczekać na pana, który to wszystko, w dalej tajemniczy dla mnie sposób, ogarnia :) Nagle pojawia się znikąd i wie, że dopiero, co przyszedłeś. Leżak kosztował mnie 2 lewa, a parasol 8 lewa na cały dzień. 





Plaże, jak i woda są czyste, wydzielone są specjalne miejsca, które strzeże zawsze ratownik.


Co robić w Burgas?

Miasto jest typowo turystyczne. Jeśli tam jechać, to raczej przez wzgląd na plaże. Z pewnością są mniej tłoczne niż te nad Słonecznym Brzegiem. Nad morzem na wzgórzu położony jest piękny Sea Garden, z którego można oglądać piękny widok na morze Czarne. Jednak oprócz wyjścia do ogrodu, na plaże i deptak, to szczerze mówiąc nie ma nic do roboty.

W związku z tym najlepiej wybrać się na jednodniowe wycieczki do innych miast, np. Nessebar albo Warna.





Macie jakieś pytania? Może uda mi się odpowiedzieć, zachęcam do komentowania!




piątek, 13 lipca 2018

Tak blisko, a tak daleko! Lwów

Tak blisko, a tak daleko! Lwów

Zapewne pomyśleliście, dlaczego taki tytuł?! Otóż już tłumaczę! Mieszkam w Lublinie, a więc odległość do Lwowa wynosi niewiele ponad 200 km, podobnie jak do Warszawy. Jednak w tym miesiącu, a mianowicie 7 lipca 2018 roku po raz pierwszy udało mi się tam pojechać. Byłam w 16 innych krajach. ale wyjazd na Ukrainę notorycznie odkładałam, szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Wielu moich znajomych zdążyło odwiedzić Lwów nawet więcej niż raz. Na zdjęciach miasto wyglądało bardzo urokliwie i ładnie. Taki też obraz Ukrainy miałam w głowie. 



Z Lublina do Lwowa dostałam się autokarem "Polonus" w cenie mniej więcej 50 zł. Autokar jechał bodajże z Warszawy. Był pełny, a znalezienie nawet jednego miejsca było niezmiernie trudne. Komfort ocenię na 5/10. Cóż, nie lubię podróżować autokarami, ale ze względu na niską cenę biletów to w dalszym ciągu jestem zmuszona. Na granicy bus stał mniej więcej 3 godziny, wręcz w bezruchu. Podobną sytuację miałam kilka lat temu jadąc do Grecji przez Serbię. 



Dworzec kolejowy i toaleta za 5 hrywien była po prostu dziurą w oddzielnej kabinie :D Z dworca odjechaliśmy naprawdę starym i niemalże zabytkowym tramwajem, z prześmiesznym kasownikiem (kto był, ten wie :) 

Serdecznie polecam hostel Compass, który znajduje się przy głównej ulicy Halytska 15.


Znalezione obrazy dla zapytania compass hostel lviv

Duża zaletą jest świetna lokalizacja w samym centrum oraz wygodne łóżka z zasłonką, która zapewnia nieco prywatności :) Rynek, jak i cała starówka znajdują się o krok od hostelu.



 Szczególnie polecam super smaczne i tanie miejsce Puzata Xata, czyli pyzata chata  przy ulicy Sichovykh Striltsiv 12. Zapłąciłam 15 i 18 zł. Nie do pomyślenia w Polsce! Tak, potwierdzam, jedzenie jest baaaaaaaardzo tanie!




A co do picia? Oczywiście alkohol, kawa i wszelkie inne napoje są równie tanie. Mi szczególnie przypadł do gustu Cydr, który przywiozłam nawet ze sobą :) W sklepie 25 hrywien, a w barze 35.



Na kawę udajcie się, np. do Coffee Manufacture. Przywita was wyśmienity zapach kawy i ładnie urządzone wnętrze. 


Na zakupy najlepiej udać się do supermarketu ARSEN przy ulicy Soborna Square 14. Jest niemalże w centrum, a cena cukierków o połowę mniejsza niż w tych kilku sklepach ze słodyczami, które znajdują się na starówce. Co przywieźć? Najlepiej dużo cukierków i chałwę :) Co prawda najlepiej, gdy jest się swoim samochodem. Nie mogłam przywieźć dużo w małej walizce.. a szkoda!


Znalezione obrazy dla zapytania arsen lviv soborna


Niestety droga powrotna nie była już aż tak przyjemna jak przyjazd do Lwowa. Najpierw przyjechaliśmy na dworzec pociągowy zamiast autobusowy, a potem trzeba było brać szybko taxówkę. Musiałam targować się z taxówkarzem, który chciał najpierw 200 hrywien, za jakieś 15 km, udało mi się zbić na 140 hrywien, bo tylko tyle nam pozostało z wielkich zakupów  do Polski :D

Firma "Agat", która rzekomo jest polskim przewoźnikiem podstawiła ukraiński autokar, a ponadto jechał on z innego miasta oraz zatrzymał się nie na dworcu tylko na przystanku przy ulicy. Na nasze szczęście jakoś się udało! Najgorzej jednak znowu było na granicy. Polska służba celna jest naprawdę wyjątkowo skrupulatna w przestrzeganiu przepisów i bezpieczeństwa. 5 godzin na granicy? Eh, niestety. Dokładne sprawdzanie każdej osoby, prześwietlanie bagażu... Czyli teoretyczne 200 km powinno być zrobione w 2 i poł h, a okazało się 9 godzinami. 


A teraz standardowe podsumowanie miasta!

Plusy:
1. Tanie jedzenie, picie i transport.
2. Polskie menu w restauracjach i możliwość dogadania się po polsku, z podstawami rosyjskiego (jak ja), ale nie koniecznie po angielsku.
3. Piękna starówka 
4. Sympatyczna atmosfera, a miasto nastawione na turystów 

Minusy:
1. Dalej od centrum miasto zaniedbane, widać duże kontrasty 
2. Jeśli ktoś mówi tylko po angielsku, może mieć problemy z dogadaniem się
3. Brak jakiekolwiek ochrony, np. na dworcu (natarczywi ludzie)


Powiem szczerze, że sama starówka przypomina Kraków lub inne polskie miasta, ma się wrażenie jakby się było w Polsce. Sam wyjazd i pobyt oceniam na dobry, w porządku, ale bez wielkiej rewelacji i zaskoczenia. Kolejne miasto, które od dawna chciałam odwiedzić i w końcu mi się to udało :) W zasadzie w ramach nagrody dla samej siebie za zdobycie tytułu magistra dzień wcześniej :)









Kijów w 4 dni, czyli w/na Ukraine po raz drugi

Kijów zarówno jak Bukareszt okazały się być jednymi z ciekawszych miast. Głównie dlatego, że mówi się o nich nie zawsze w samych superl...